środa, 31 października 2012

Niedzielne popołudnie z porzeczkami

A jak mnie nosi i nie mogę sobie miejsca znaleźć to prawie pewne, że zaraz będzie...
"Jagulaaaa!... pieczemy??"
No i zwykle pieczemy!
Jagoda jest mistrzem wykrajania ciasteczek, ale i muffinkami nie pogardzi ;))

W niedziele były porzeczki i były babeczki.
Prosto z White Plate.

Uwaga! Tu przepis w zapisie laboratoryjnym ;) Znaczy tak piszę protokoły ;)


Wykładanie foremek to od dawna Jaguski działka, nie wtrącam się 



Ale lepiej tylko sprawdzić, czy z hojnością nie zaszalała ;) 


Potem mieszamy, wylewamy, wąchamy i miskę wylizujemy ;)


W międzyczasie można coś jeszcze mamie narysować ;))  






Czy Wasza wyobraźnia jest w stanie pojąć, że to są sowy?
Oczywiście na pierwszym planie Mama Sowa i Jagoda Sowa*

No i jest! Gotowe. Babeczka niedzielna. Chandra znika ;) 



I ja też już znikam!
smacznego! g.

* nie wiem czy to tylko Jagody przypadłość, czy więcej dzieci tak ma. Ale u nas wszystko co duże i małe - to w słowniku Jagi- Mama (Tata) i Jagoda. Przykładów mogłabym mnożyć chyba w nieskończoność... perełka ostatnia to np. ze to Tata konewka i Jagoda konewka (przy zabawie duzą i malutką konewką ;)... Hmm, to jak, normalne to?? ;) 



wtorek, 30 października 2012

Nic wiecej

Mialo byc cos innego, inaczej... Ale zycie zyje swoim zyciem.
I blog zyje zyciem.

                                                 [http://www.theredballoonphotography.com]

Nic wiecej. Dziekuje J.
g.

czwartek, 25 października 2012

Brudne, czyli szczęśliwe

Podpowiedzcie mi proszę, co trzeba robić w żłobko-przedszkolu, żeby tyłek wyglądał tak jak wygląda??


Pewnie coś podobnego, co robiło się tu* 

                                                   
Ale tu był sierpień, a teraz mamy koniec października...
Ręce mi czasem opadają...
Ok, jeśli chodzi o holenderskie żłobko-przedszkole, rzadko kiedy nie opadają, uff...

Moja mama jest przedszkolanką. Kiedyś odwiedziła Jagody żłobek. Poza ogólnym szokiem wyglądu, zapachu i czystości tego miejsca, rozmawiała z jedną z cioć...

W rozmowie mama delikatnie zauważa, że w Polsce jednak żłobki, przedszkola troszkę inaczej wyglądają (czyt. nie ma takiego syfu ;)

'' no więc my nie przygotowujemy posiłków, bo mamy od tego osobną kuchnie i panie, które podają posiłki... 
Jemy w osobnej salce i  nie zmieniamy też pieluch** (dopisek red.- w tym samym jednym i jedynym pomieszczeniu), bo większość maluchów już jest bez pieluch, a jak co to mamy panią, która jest za to odpowiedzialna..."
Mina cioci Carli bezcenna w tym momencie i pytanie :
"No dobrze, ale to co Pani tam robi w takim razie??"

Mamę mi w tym momencie zatkało... 
no właśnie, co?


* tak, tak to zdjęcie z przedszkola, zaraz przed wyjściem ;)
** a wiecie, że tu pieluchowanie zaczyna się ok. 2,5 lat? To często jest ciekawostką dla polskich mam.
Dla mnie było, zwłaszcza gdy spytałam ciocię Carlę jak to u nich z nocnikiem wygląda, gdy Jagula rok kończyła. Ale oczy dziewczyna zrobiła!.. Dla niej to też była ciekawostka ;)

Ach, tak wiem miałam pisać, ale nie piszę, bo piszę, choć pisać nie miałam... grr
Pozdrawiam!
g.
(siwiejąca Matka Dziecka Szczęśliwego)

wtorek, 23 października 2012

keep calm and ...

Muszę pisać...
Będzie mnie tu mniej raczej...
Gonią mnie terminy...
Straszą papiery...
Po nocach śnią szef i szefowa...

Ale się wkopałam z tym doktoratem!!!






(sam pinterest.com)


By nie zwariować czytam różne takie tam... ;))
Ale ostrzegam grozi popuszczeniem! :)

g.

sobota, 20 października 2012

Matka Śmieciara!

Ok. Zgadza się, lubię lumpeksy. Ubieram w nich siebie, dzięcię, czasem męża...
Wyposażam dom w second handach. Uwielbiam adrenalinę tego sportu łowieckiego...
Ale nie myślałam, że jest aż tak źle.
Do dziś myślałam, że nie jest jeszcze źle...

Idę ulicą, blisko domu już, wracam (a jakże!) z Mamamini...
Jagoda śpi pięknie w wózku, równo pochrapuje. Nagle co to?! Oczom nie wierzę...
Stoi, eee w sumie leży... oparty o drzewno, piękny fotelik dziecięcy na rower, marki Bobike.
Hmm, ok.... myślę no chyba ktoś go zapomniał.
Po chwili... eee zaraz pewnie do samochodu spakują... No, ale żywego ducha wokoło.
No leży poprostu, wystawka jak nic!!

Poszłam... Myśle. No bez przesady dziewczyno!!
Wracam... Cholerka, Asi by się przydało (bo jej podwędzili rower razem z fotelikiem, jakieś dziady).

Telefon do męża:  
Kochanie, a powiedz mi, jak coś tu tak bezpańsko leży na chodniku, przed domem, to zawsze jest do oddania?
Mąż ze śmiechem i strachem w głosie odrazu: Raczej tak. Boże, ale co Ty tam masz??!
No nic, pooglądałam. Łażę, macam, analizuję... kurcze, prawie niezniszczony, w świetnym stanie.
Telefon do Asi: nie odbiera...

Ładuje na wózek (Jaga wciąż śpi), jak co to można sprzedać....
Czyli jednak- pieniądze leżą na ulicy!!

I tylko ta przeklęta myśl i ironiczny uśmieszek nie chcą mnie już dziś opuścić- Matka Śmieciara!
aaaaaaaa!!!!

fot. Renee May

aaaaaaaa!!!! g.

czwartek, 18 października 2012

Jeżdżę, bo lubię! czyli rowerowy lifestyle

No nie wyobrażam już sobie życia bez roweru. Jeżdże, bo lubię!
Bo tak jest łatwiej i wygodniej, i szybciej też...
I uwielbiam Holandię za rowery, że tutaj każdy i o każdej porze! :)
I, że staruszki pod górę pedałują, z laską przyczepioną do bagażnika!
I, że Jagoda jeździ ze mną odkąd 10 miesięcy skończyła, najpierw na krzesłku z przodu, a teraz to już z tyłu tylko, bo taaaka duża jest!




Mała pomocna dłoń zawsze kluczyk włoży! Baa, spróbuj matko zapomnieć i nie daj Boże sama z rozpędu włożyć, to zobaczysz jaka będzie awantura... 



Praktycznie nie ma u nas dnia bez roweru, żaden deszcz nam nie straszny (mamy porteczki-antygwałty i inne kapoczki), śnieg, phi?! ok, wiatrów mocnych nie lubię. I jak bardzo ślisko to też nie lubię, zwłaszcza po tym jak twarzą w zmarzniętej kałuży raz wylądowałam... Ale tak pozatym, sama rozkosz! 

Ku mojej wielkiej radości, Jagoda też już wciela w życie swój rowerowy lifestyle...



Ach, no a teraz to już wogóle lansujemy się z Małą na całego!!
Dostałam piękny prezent na 30 rocznicę urodzin, od S. mego... Mój pierwszy rower miejski pachnący nowością, Gazelle Miss Grace.
W kolorze aqua green (choć miał być whispering blue, no ale wiecie... 'brzoskwinia? to nie jest kolor nie?;)... 
Tak czy siak I`m in love!!



A Wy jeździcie trochę??
Pozdrawiam z wyjątkowo dziś ciepłej Holandii!
buziaki! g.

środa, 17 października 2012

CANDY, CANDY wyniki!!

Uff, udało się... Jestem chora, mózg nie pracuje, ale jest! Mamy wyniki.
Maszyna losująca wylosowała, a mama niczym Komisja Kontroli Gier i Zakładów- nadzorowała.


Dziękuje wszystkim uczestnikom za zgłoszenia, to była super zabawa!
Nie spodziewałam się tak licznego odzewu, było Was aż 53 osoby + 1, która dziś zrezygnowała (pozdrawiam oliwkowe pasje!).
Poznałam kilka osób, o których istnieniu nic nie wiedziałam, a już nałogowo rozczytuję się w ich blogach.
I za to właśnie lubię candy!

Dobra, dobra, no już nie trzymam Was w niepewności i zapraszam na jagodowe losowanie!



Serdeczne gratulacje dla zwycięzcy!
Buziaki! g.

niedziela, 14 października 2012

Wyzwanie fotograficzne {październik} 7- ULUBIONE W WEEKEND

Hip hip hura!!  I did it!
Udało się, dzień 7. Kończę paździenikowe wyzwanie Uli z bloga Sen Mai...Już trzecie z rzędu.
No nie powiem, duma mnie rozpiera ;) Zwłaszcza, że lekko nie było.

A na koniec to "co lubimy robić w weekend: może to być zabawa z dziećmi, leniuchowanie, czytanie książek, a może jakieś dobre jedzenie czy spotkanie z przyjaciółmi"

Och, to banalnie proste... bo w weekend my się głównie szlajamy! ;) 
No ewentualnie do nas się szlajają ;)



I Lisek też!
Ale czy wygląda na niezadowolonego?

Pozdrawiam uczestników foto-zabawy! 
Dziękuję za słowa wsparcia i otuchy, no i chyba do następnego!
g. 

PS.  Przypominam o candy moim pierwszym i jedynym. Jeszcze tylko do jutra, do północy! 
Tik, tak, tik, tak...

sobota, 13 października 2012

Wyzwanie fotograficzne {październik} 5- Z DOŁU i 6- ZAPACH

Wow, robią mi się zaległości! No to szybko, do roboty...

Dzień 5 - temat Z DOŁU i "zrób zdjęcie z dołu do góry

Kupiłam wczoraj kapucie, na przecenie, trochę babcine... 
No i kladę się na zimną podłogę, zarzucam nożyszka do góry, będzie piękne zdjęcie!! 
Takie właśnie z dołu do góry!
No i przychodzi ta mała i już mnie ciągnie, już mnie łapie, no nie ma rady na tego łobuza...  
Koncepcja upadła, plan się rypnął... Znowu monotomatycznie. Kapcie i Jagoda
aaaaa!




 ;)))

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A dzisiaj o ZAPACHU
 "jaki jest zapach, który Cie fascynuje lub drażni" 

Jest taki jeden, który uwielbiam wywąchiwać w powietrzu, na mieście i na klatce schodowej!
Tak tak,  nawet na klatce schodowej... baa, nawet w sklepie obuwniczym! 
Holandia pachnie kawą, świeżo parzoną... Najmocniej po 10 i po 15 ;) 


To zapach narkotyk. 
I nawet S. choć kawy nie pija (strasznie, okropnie nad tym ubolewam!) zapach wywąchuje ;)
No to tyle...
Do jutra!
g.  

czwartek, 11 października 2012

Wyzwanie fotograficzne {październik} 4- CENNY

Dziś będzie coś cennego,
"cenna rzecz w Twoim życiu; co uważasz za cenne (uśmiech dziecka, przyjaźń, a może coś bardziej materialnego)"

Ciężki ten cenny temat... Większość z rzeczy, które przychodzą mi na myśl są zarówno cenne jak i bezcenne... 
I nie do uwiecznienia na fotografii w zasadzie.

Ale gdy wychodziłam dziś z pracy chwilę po 17 nagle mnie oświeciło. I to dosłownie!
Niebieskie niebo, piękna jesień, nawet całkiem ciepły powiew wiatru i blask olbrzymi...
Poczułam ciepło na twarzy i pomyślałam, że to światło jest dla mnie cenne... taka ulotna chwila, nagła radość w sercu, coś dzięki czemu czujemy się szczęśliwi! 
Życie ot poprostu, cenne i bezcenne! 


Chwilo trwaj!! 
g.
 

środa, 10 października 2012

Wyzwanie fotograficzne {październik} 3- NA STOLE

Dzisiaj w wyzwaniu Uli to 
"co znajduję się aktualnie na Twoim stole lub ciekawa stylizacja jakiś rzeczy, ale obowiązkowo na stole"

Uff, jest późno. Jagoda poddała się pół godziny temu. Ja właśnie wyciągnęłam kopytka. Mam kubek zielonej herbaty... S. wrócił z Finlandii, padł i nie walczył w przeciwieństwie do córki ;)
Stylizacja na stole? A proszę bardzo...


Te rzeczy to tak od poniedziałku ;) Znaczy nie, przepraszam owca doszła dziś wieczorem!
Podkładki nowe z Ikei i ramka czarna tam w tle. Koperty wczoraj kupione. I książeczka nowa dla Jagi ;)) 
A i to pudło cudne to z wakacji w Polsce przywiezione... 
Jedyną rzeczą niezmienną w "stylizacji" jest ta biała taca i wazon, zwykle z kwiatkami, ale padły parę dni temu ;)

No to się nie napracowałam ;))
W każdym razie stół nasz uwielbiam. Jest duży i już mocno zniszczony (Jaga miała tu spory udział;), ale nie planujemy się z nim rozstawać... jest jakby częścią rodziny. Mebel niezbędny!

ok, idę spać! 
dobranoc! g.

wtorek, 9 października 2012

Wyzwanie fotograficzne {pazdziernik} 2- JESIEN

Dzis tematem w Uli wyzwaniu jest jesien - "co kojarzy Ci się z jesienią, jak widzisz jesień..." 

Jesien jest zlota, kolorowa, z wlosem rozwianym, rozesmiana i troche zasmarkana! :)
Moja prywatna jesien. 


Grrr... z góry przepraszam za monotematycznosc.. no ale spojrzcie na te oczy, te smarki wycierane prosto w moja kurteczke ;) 
g. 
 

poniedziałek, 8 października 2012

Wyzwanie fotograficzne {październik} 1- TRZY RZECZY

Miałam sobie odpuścić, zwolnić trochę, zająć się rzeczami, które są ważniejsze od ważnych...
No i kurcze blade, nie wyszło mi raczej...
Skusiłam się na kolejne foto-wyzwanie Uli P, bo tematy baardzo bardzo!

Dzień 1 i TRZY RZECZY, które "Cię inspirują, a może denerwują lub mają coś ze sobą wspólnego"

Kawa przed 22, ciepły swetr Szaraczek i szalik niebieski. Mój zestaw wieczorny.
Inspiruje, ma ze sobą dużo wspólnego, nigdy nie denerwuje ;)
Gdy Jagula zasypia, ja wystawiam kopytka i zastygam przed komputerem w blogoświecie...
a może w błogoświecie?...


" No to jedziemy z koksem!" jak mówi mój mąż zalotnie...
Do jutra! g.



niedziela, 7 października 2012

Urodzinowo dla siostry

Jestem w nastroju kartkowym! ;)
Od kilku dni kartki wiszą mi nad głową, a na wieczorne pytanie S. 'Co będziesz teraz robić?' odpowiedź jest jedna i niezmienna- 'Kartkę!'...
Zrobiłam kartkę dla Agatki na obronę doktoratu (och napiszę, napiszę wkrótce jak taka imprezka wygląda ;), a wczoraj na szybcika powstała kartka urodzinowa dla mojej, już od dość dawna pełnoletniej, siostry ;)
Coś pomysłu w głowie brakowało, więc zerkłam na Diabelski Młyn i mocno zainspirowałam się kartką Yvette.
Powstał lift kolorowy




Jutro kartka wyruszy w podróż do Polski.
No to narazie tyle ;) 
Ściskam czule! g.

czwartek, 4 października 2012

Jesień w kolorach tęczy- POMARAŃCZOWY

Drugi tydzień zabawy z Home Sweet Home mija, więc czas na kolejny kolor z jesiennej tęczy, dziś pomarańczowy...

Odkąd pamiętam, jesień zawsze była mniej lub bardziej pomarańczowa i złota.
I najbardziej z tym kolorem kojarzy mi się wrzesień. Parę dni temu uświadomiłam sobie, że minął mój szósty wrzesień w Holandii. Jeny, kiedy i gdzie? Jak to zleciało!
Tutaj jesień jest jakaś inna, bardziej wilogtna (uff, no co tu dużo gadać, ciągle pada!!), wietrzna (phi, w Polsce nie wiedziałam co to znaczy silny wiatr, czasem potrafi z rowera zrzucić) no i mniej kolorowa. Liście jednego dnia wciąż zielone, a następnego- hop i już liści nie ma.
Ale w weekend pogoda dopisała i Jagoda ślicznie na spacerze pospała, a ja złapałam trochę tej złotej holenderskiej jesieni...


No i dynie! Dynie są wszędzie, oczywiście.


Och, wpis dyniowy napewno jeszcze będzie.
Zupa z dyni, na słodko!;)

A narazie zasyłam pozdrowienia z krainy deszczowców! g.

środa, 3 października 2012

A może by tak prezent bez okazji?

Ach, nie no w sumie okazja będzie, tylko ten Mikołaj odległy jeszcze...

Na blogu Makoliny Uszyty Świat przeczytałam o akcji craftowania dla hospicjum Cordis.
Robimy to co umiemy i to co chcemy dzieciaczkom na Mikołaja podarować.
Chyba większość dziewczyn szyje zabawki, ja szyć nie potrafię... oj, no wciąż jeszcze nie, więc robię sówki. Narazie mam trzy, może jeszcze uda mi się coś dorobić.
Myślę, że wylądują w białych ramkach... tak jak u Jagody nad łóżeczkiem albo będą wisieć na sznureczkach. Zobaczymy... No byle buźki małe rozweseliły!

Sówki grupowo


I pojedyńczo




Akcja trwa do 15 listopada, zgłoszenia można składać jeszcze do 15 października, a TUTAJ znajdziecie wszystkie ważne informacje.
Zapraszam bardzo serdecznie!

A i jeszcze na dokładkę pokaże Wam krzesełko Jagody, na którym sówki siedzą.
Krzesełko moje ulubione, wyszperane przez mamę na 'szrotowni' (taak, tak mama ma TO oko łowieckie ;). Wybłagane przeze mnie i przywiezione we wrześniu... Mąż był baardzo nieszczęśliwy, że wieźć będziemy 'to to' do Holandii, a pewnie 'to to' z tejże Holandii na polską szrotownie trafiło.
Może i tak, ale czy to takie ważne, skąd i gdzie?! Ważne, że tu i teraz ;)


Zakochałam się i nie wziąść- nie mogłam!
Ściskam ciepło! g.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...