Wyposażam dom w second handach. Uwielbiam adrenalinę tego sportu łowieckiego...
Ale nie myślałam, że jest aż tak źle.
Do dziś myślałam, że nie jest jeszcze źle...
Idę ulicą, blisko domu już, wracam (a jakże!) z Mamamini...
Jagoda śpi pięknie w wózku, równo pochrapuje. Nagle co to?! Oczom nie wierzę...
Stoi, eee w sumie leży... oparty o drzewno, piękny fotelik dziecięcy na rower, marki Bobike.
Hmm, ok.... myślę no chyba ktoś go zapomniał.
Po chwili... eee zaraz pewnie do samochodu spakują... No, ale żywego ducha wokoło.
No leży poprostu, wystawka jak nic!!
Poszłam... Myśle. No bez przesady dziewczyno!!
Wracam... Cholerka, Asi by się przydało (bo jej podwędzili rower razem z fotelikiem, jakieś dziady).
Telefon do męża:
Kochanie, a powiedz mi, jak coś tu tak bezpańsko leży na chodniku, przed domem, to zawsze jest do oddania?
Mąż ze śmiechem i strachem w głosie odrazu: Raczej tak. Boże, ale co Ty tam masz??!
No nic, pooglądałam. Łażę, macam, analizuję... kurcze, prawie niezniszczony, w świetnym stanie.
Telefon do Asi: nie odbiera...
Ładuje na wózek (Jaga wciąż śpi), jak co to można sprzedać....
Czyli jednak- pieniądze leżą na ulicy!!
I tylko ta przeklęta myśl i ironiczny uśmieszek nie chcą mnie już dziś opuścić- Matka Śmieciara!
aaaaaaaa!!!!
fot. Renee May |
aaaaaaaa!!!! g.
Uffff... Nie jestem w tym osamotniona ;-)
OdpowiedzUsuńufff, i ja dziękuje;)
UsuńSpokojnie dziewczyny wszystko jest ok:) jest nas więcej:)
OdpowiedzUsuńno właśnie widzę ;)
UsuńJa też tak mam ;)
OdpowiedzUsuńa tam śmieciara- łowczyni! My tak zdobyłyśmy, dzięki Lenkowej cioci (w Polsce!) piękny fotelik do karmienia, który teraz przekazaliśmy jeszcze następnemu dziecku:)bomba!
OdpowiedzUsuń;)) hii, ok niech będzie łowczyni... ale wczoraj jak się w końcu do Asi dodzwoniłam, to zaczęłam wprost- normalnie jestem śmieciara :)) Strasznie mnie ta cała sytuacja rozbawiła ;)
UsuńGratuluję i życzę udanych łowów.
OdpowiedzUsuńwidzę, że to typowo polskie podejście - w genach mamy, kombinowanie i cwaniakowanie i chociaż teraz przybiera ono delikatną formę "gospodarności", skądś się przecież wzięło, prawda?
OdpowiedzUsuńhiii, tak coś w tym jest! Oczywiście że jesteśmy cwaniakami. Trudy życia nasze rodziny tego nauczyły niestety.. Widzę ze Holendrzy tego nie umieją wogóle ;) Choć skąpi są okropnie.. W kazdym razie fotelik wzięłam z zamiarem oddania, jak nie Asia to mam jeszcze kilku potencjalnych chętnych :)) Ale już wiem, że jednak Asia ;)) Myśl o sprzedaniu pojawiła się w moich rozpasanych i ubawionych myslach, ze jednak zamieniam sie w smieciare ;) phiii.. A nie masz jakis zamówień? Jak co to dawaj, nigdy nie wiadomo co mi jeszcze w rece wpadnie ;)
Usuńna używane rowery ;)
Usuńok, będe miała oczy szeroko otwarte ;)
UsuńLumpeksy, jak żyć bez lumpeksów ? Niezła z Ciebie "śmieciara" Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńno niestety, to fakt! ;)
Usuńhaha takie cuda znalezione na ulicy często okazują się czymś więcej niż tylko starym rupieciem. super!!!:)
OdpowiedzUsuńMatko i córko! Kobieto, dziś miałam to samo! Bylismy w Genewie. Wracamy do samochodu... Patrzę: krzesełko do karmienia dla dziecka, rowerek ( w sam raz dla Frania) jakaś lampa. normalnie wystawka! I głupia tak stałam, stałam i ...nic nie wzięłam, bo pomyślałam, że może ktoś się pakuje ;)
OdpowiedzUsuńjeny trzeba było brać! hii, ale wiem właśnie... trzeba przełamać pewien strach ;) Hii, ja nawet chciałam do domu zadzwonić i zapytać wprost czy fotelik do oddania.. Ale w tych domkach po 2 rodziny mieszkają, więc musiałabym chyba pod 4 numery dzwonić... ee tam ;)
UsuńWiesz co... to było przy bloku - takim wysokim, więc nawet nie miałabym do kogo zadzwonić - znaczy się - bym nie wiedziała. Ale żałuję ogromnie! Bo tam tego było dużo... Tylko strach,czy to aby na pewno wystawka ;)
UsuńJezusie brodaty.Czyli, że nie jestem szurnięta, a przynajmniej nie ja jedna :D Przytrafił mi się przytaszczyć wiklinowy kufer, idealny do ogrodu. I też tak właśnie, wzięła bym, ale czy nikt nie patrzy? :D
OdpowiedzUsuńFotel jest genialny!
Ha, widzicie!.. a tak a propos szurnięcia ;) Ja się chwilę zastanawiałam. Bo za czasów studenckich raz z S. zrobiliśmy bardzo wesołą akcje. Znaczy dla obserwatorów wesołą.. dla nas dość żenującą. Mieszkaliśmy w bloku z zsypem i tam często gęsto ktoś coś pod zsyp wystawiał, a nasi szaleni współlokatorzy ciągle coś z takich wystawek znosili (np. dziewczyna szła na spacer z psem, wracała z dwoma półkami ;) No i my raz wychodząc z domu zobaczyliśmy cudną sofę (wtedy na podłodze spaliśmy, grr ;), zaczeliśmy ją macać, oglądać, nawet usiedliśmy i sprawdzaliśmy spreżyny.. radość na gębach! aż nagle widzimy ze 2 metry dalej ciężarówka z napisem przeprowadzki, i jakiś pan nie mogący od nas oczu oderwać.. jak szybko przyszliśmy tak szybko odeszliśmy w popłochu ;)uff
OdpowiedzUsuńA ja ubolewam, że w okolicy mam tylko takie beznadziejne lumpeksy... fajne są daleko i ciężko mi się przetransportować:/ Moja babcia za to nadrabia;)
OdpowiedzUsuńP.S. Jak u Was dzisiaj? U nas zaskakująco dobrze;)
Haa, super że babcia nadrabia! ;) Moja mama jak tu przyjeżdża, to wraca z dwa razy większą torbą, no bo Mamamini i takie tam ;)
UsuńPS. No to super!
Ha ha, zrobiłabym pewnie to samo :) nie jesteś w tym osamotniona :D
OdpowiedzUsuń:) hee, widze ze poprostu zrobilam co polska dusza podpowiadała ;)
UsuńTeż bym tak zrobiła ;)
OdpowiedzUsuńbrawo, Mamucha! póki nie odrywasz fotelika od czyjegoś roweru - jest dobrze! :D
OdpowiedzUsuńhaah, no jasne! mam nadz ze do tego etapu jednak nie dojde ;)
UsuńChyba należymy do tej samej rasy !
OdpowiedzUsuń100%zrozumienia i poparcia :)