sobota, 17 stycznia 2015

9 miesięcy

Dziewięć miesięcy, jak ciąża to trwało. Jakieś dziewięć miesięcy, żeby spojrzeć za okno bez bólu oczu. By przegryźć to wszystko w sobie. Nie żartuję, na prawdę, mniej więcej tyle czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do Polski. Prawie rok. I oczywiście, że wciąż tęsknie za Holandią. Za czym? Najbardziej za tym, czego tu nie mogę znaleźć. Za ceglanymi domkami, za równymi chodnikami (za chodnikami, na których auta nie parkują!), za rowerami, za klekoczącymi starymi rowerami, na których tłumy co dzień jadą do pracy, do szkoły, na uczelnie, na jakiś sport. Za ludźmi trzymającymi się za ręcę na tych rowerach, za pozdrawianiem się radosnym 'Hoi!'. Za ładem i porządkiem. Za tym, że o 9 Holender jest w pracy, a dzieci w żłobkach, że o 19 te dzieci idą spać, a o 10.30 jest przerwa na kawę. Za sklepami tęsknię... aa no nie spodziewałam się, że będę tęsknić za takim Albert Heijnem i nie mogę do dziś znaleźć odpowiednika w Polsce (mimo przesytu w ilość sklepów, sklepików itd.). Taak, tak, różnica w jakości produktów też jest i to nie bujda, serio ta sama kawa w Polsce a w Holandii jest nie do porównania. No więc tęsknie też za zapachem kawy na klatce schodowej, ale w zamian teraz wiem co który sąsiad je na obiad ;) 
Narzekamy w Polsce na wiele, ot taka mentalność, jak nie boli to nie żyję. Ale jednak...




Służba zdrowia polska kuleje. System do bani, kolejki do rejestracji, dodzwonić się nie idzie. Ale gdy już Ci się uda, to idziesz. Pani w recepcji nie diagnozuję Ci choroby przez telefon i nie decyduje za Ciebie, czy aby na pewno powinnaś widzieć się z lekarzem. Gdy już się dostaniesz do pediatry, to jest dla mnie wciąż jeden wielki zachwyt. Że lekarz ma do dziecka podejście, że miły jest po prostu. Że bada delikatnie. Nie chcecie wiedzieć jak wyglądało badanie gardła u naszego starego Holendra. Jagoda zaczynała płakać, gdy tylko otwierał drzwi do gabinetu. I co z tego, że wychodził z uśmiechem, rękę wyciągał na przywitanie. I zawsze to samo:
- Niemowlę gorączkuje od trzech dni, 39C. 
- Czego Pani ode mnie oczekuje?
- Hmm, no może by ją Pan zbadał? Osłuchał... może?? 
- Aa, ok, mogę... 


Teraz to jest pełen serwis i pełne badanie za każdym razem i naklejki dzielnego pacjenta i przemiła pogawędka i co najważniejsze Jagoda wchodzi i wychodzi z uśmiechem na ustach.. och, ach!* Jasne, gabinet wygląda paskudnie. Stare meble, stare biurko. I w pewnym sensie do całej Polski to się odnosi.. dość paskudnie, ale to podejście, ta swojskość, łatwość w kontakcie i brak uprzedzeń. 


Gdy pierwszy raz byłam u tego starego Holendra, od wejścia z uśmiechem powiedziałam, że nie mówię po holendersku. A on na to, że nie mówi po rosyjsku. Zatkało mnie, eee, ja też nie mówię po... ech. Zmienił podejście dopiero, gdy dowiedział się co robię w Holandii...  

Wierzę, że ten powrót pomimo wielu trudności, ma sens. Daleka jestem od zachwytu i zachwalania Polski pod niebiosa, ale to za czym tęskniłam i do czego chciałam wrócić - mam. Po drodze straciłam parę rzeczy, o których nie wiedziałam, że są dla mnie ważne. I to było i jest trudne. Ale w zamian dostaję coś innego, nowe doświadczenia i uczę się tego kraju od nowa, każdego dnia.

g.


* Muszę dopisać. J była mocno chora ostatnio (oo tak, zastanawiałam się jak będzie z Jej odpornością po przeprowadzce, ale to temat na osobny wpis). Byliśmy trzy razy u pediatry, w tym dwa na nocnym/świątecznym dyżurze. Trzy różne diagnozy. I antybiotyk dopiero przy trzeciej wizycie. Iście holenderskie podejście! No, prawie... Bo takiej ilości pseudo-leków jeszcze w domu nie miałam. 


PS. Od wakacji mam w szkicach wpis o polskich przedszkolach, o naszych różnych podejściach. O metodzie prób i błędów. Ktoś ciekawy? 

33 komentarze:

  1. Ja ciekawa. I stęskniona za Wami :)
    PS Kolekcjonujemy diagnozy ze świątecznych dyżurów. Najlepsze na razie były szmery w sercu, ale czekamy, kto da więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że więcej chętnych, to wygrzebie go ze szkiców, a co! ;)
      Ech, my dopiero poznajemy co to znaczy dyżur świąteczny w PL. Wiesz w Holandii lekarz decydował czy powinno się przyjechać i to fajne było. Dzwoniło się, że jest problem, pani w recepcji notowała i uprzejmie informowała, że lekarz oddzwoni w ciągu pół godziny. To był zawsze szok, tak sobie pogadać, ale nawet Holendrzy zwykle kazali przyjechać. W NL z byle czym w weekend się nie dzwoni ;) Aa z polskich dyżurów narazie bardzo zadowoleni jesteśmy. Czeka się w weekend tyle, że dziecko samo jakby zdrowieje w kolejce ;) Szmery? Łoo rety

      Usuń
  2. jasne,ze ciekawi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też ciekawa! My mamy fajne przedszkole, ale do ideału brakuje. Zwłaszcza w kwestii wyżywienia. Dobrze, że już lepiej czujecie się w PL :)

    Olga, Mateuszowi też dosluchali się szmerów na weekendowym dyżurze. Zamówili się czy co? Czekamy na kardiologia teraz :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wierze, ze tęsknisz. Polska jest inna i już. Byle jaka, szaro-bura, skorumpowana, trudna... Trudno z nią, jeszcze trudniej bez. Bo Polska jest równocześnie serdeczna, bogata w kulturę i codzienność, jaka znamy i jakiej po prostu brak za granica. Tesknie za Polska, jeżdżę często i chętnie. Ale kontrasty rzucają się w oczy przy każdej wizycie. W Polsce przeszkadza mi brak ładu i dobrego serwisu w placówkach państwowych. A w Niemczech płytkość w mediach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inna i już, dobre określenie. Trudna, też... Klątwa emigranta, ciągle coś

      Usuń
  5. Może przyjdzie taki dzień, że pojedziesz znów do Holandii by zatęsknić za Polską ;) niestety nie jesteśmy szanowanym narodem i ciężko do tego przywyknąć. Pediatrów właśnie testuje bo Hania nadal chora już 2gi miesiąc ( a ma 4 miesiące)- nie każdy się uśmiecha;/ nie każdy miły a co najważniejsze - kompetencje też kuleją.
    Chętnie poczytam o przedszkolach ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może. I to jest główny problem. Bo gdyby nie było odwrotu, może przestałabym ją tak rozmieniać tą Polskę na drobne. A tak? Powrót miał i jest wciąż 'na próbę'. Staram się by nie była to decyzja chwili, tylko na prawdę przemyślana sprawa. Stoimy w rozkroku, na dzień dzisiejszy powrót do Holandii byłby bardzo prosty, załatwić parę formalności, wynająć mieszkanie, spakować. Tyle. Ale jeszcze chcemy popróbować :)
      A co do pediatrów życzę samych dobrych na Waszej drodze i żeby chorób jak najmniej! Ściskam!

      Usuń
  6. Zdrówka dla Jagody. W ogóle się nie dziwię ze tesknisz. ..ale jakoś to będzie niektóre rzeczy mnie też wkurzają. A służba zdrowia w każdym wydaniu uff. Uściski dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisz, pisz konieczne. Czytam Cie z ciekawaoscia, sama od ponad 10 lat w Holandii. Niezmiennie tesknie za Polska, nie wiem jednak czy bym zdolala sie przeprowadzic i przywyknac.
    Onosnie domowych: nasz jest mily i usmiechniety, delikatny i z podejsciem do dzieci ale co z tego jak reszta jest do bani... jeszcze nam nigdy nie pomogl, ba parokrotnie zlekcewazyl chorobe. Z dzieciakami jezimy do Belgii do pediatry. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzena, a w jakim wieku masz dziecko/dzieci? :) Szukam kogoś z Holandii, kto ma dziecko w wieku szkolnym...

      Usuń
    2. Właśnie, ta durna tęsknota. Nawet nie wiesz ile ja takich historii wyczytałam, że ileś lat za granicą, że tęskno, że wracają, a potem szok, zderzenie z rzeczywistością. Niektórzy wyjeżdżają spowrotem, bo to jest za trudne...
      A o holenderskich lekarzach ciężko rozmawiać, mieliśmy wiele złych doświadczeń. Z jednej strony rozumiem ich system olewactwa (no tu się pieniążki oszczędza), a z drugiej strony... ech. Kiedyś chciałam sobie kontrolne usg piersi zrobić. Cudem udało mi się zdobyć skierowanie. No ale co z tego, w szpitalu sam radiolog przyszedł do mnie wytłumaczyć mi, że nie może zrobić takiego badania, bo nie ma podstaw. Bo kontrole piersi nie mają sensu. Gdy się zaczęłam troszkę buntować, przyznał, że zna Holenderki co jeżdżą na mammografię do Niemiec, ech, i co, to tak ma działać? Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Olga, napisałam Ci na fb namiary na mamę holenderską :)

      Usuń
    4. Mamojagody, podobna historie mialam z ginekologiem, jeszcze na samym poczatku, gdy tu przyjechalam. Wymusilam skierowanie do gina i co z tego jak on popatrzyl na mnie jak na wariatke, zupelnie nie rozumial co chce badac i po co?
      Olga mam jedno dzicko w wieku szkolnym drugie w prawie szkolnym. A w jakim celu poszukujesz "szkolniaka"?

      Usuń
  8. Ja 4 lata mieszkałam w UK i też czasem mi tęskno, ale jak zrobię rachunek to wychodzi na plus dla Polski, tak wiele dobrego mnie tu spotkało - wspaniały mąż i ukochana córeczka i wreszcie brak poczucia samotności, a te rzeczy których mi brak…no cóż staram się o nich nie myśleć i cieszyć z tego co mam :) Chętnie przeczytam post o przedszkolach. My z naszego jesteśmy zadowoleni, w szczególności z podejścia i zaangażowania pań, minus to jak dla mnie zbyt mało spacerów przez co dzieci strasznie chorują. Ale najważniejsze Że Zosia zadowolona i z uśmiechem chodzi co rano :)
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest najważniejsze! I wybór w Twoim przypadku jest prosty :) Mam ten sam problem z naszym przedszkolem.. a może nawet z innymi rodzicami w tym przedszkolu ;)

      Usuń
  9. Witam serdecznie!Ja mam porównanie pomiędzy Polską, daleką Japonią i Izraelem i ...kilkunastoma innymi ulubionymi krajami, w których pracowałam i mieszkałam dłuższy czas.Tylko, że przestałam porównywać, gdyż Polska zawsze wypada na niekorzyść.
    Przykro mi to pisać, bo tutaj się urodziłam, ale taka jest prawda.
    W Polsce jest brudno, głośno, są nieuprzejmi ludzie, pełni zawiści..tutaj ostatnio zostałam paskudnie okradziona(a nie jestem nieudacznikiem).Oczywiście, są tez uczynni ludzie i przyjemnie wspomnienia, dlatego nadal tutaj przyjeżdżam.W trakcie mojego "wędrownego życia" nauczyłam się, ze nie mozna porównywać, bo mogę być póżniej bardzo rozczarowana.
    Nauczyłam się, że należy przyjmować zdarzenia takimi, jakie są i brać z nich najlepsze momenty.
    Kasia


    A w kwestii antybiotyku, który został przepisany dopiero przy trzeciej wizycie lekarskiej, to uważam, że to dora metoda.
    Antybiotyki to zmora współczesnego lecznictwa, bo przepisywane są rutynowo(niekiedy na żądanie samego pacjenta)
    , więcej czynią krzywdy i spustoszenia w organizmie niż pożytku(z ewidentnej potrzeby zaaplikowania ich w stanach zagrożenia życia), czasami zbyt wczesne podanie powoduje zafałszowanie prawdziwego obrazu choroby.
    Proszę poszukać lekarza homeopaty, naprawdę warto, zwłaszcza leczenie dziecka ma sens, bo to co zostanie przyjete do organizmu, to pozostaje w nim na zawsze.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Kasiu! Chyba najlepiej nie porównywać. Gdyby nie stanie w rozkroku między zostaniem tu a powrotem, chyba też już bym nie porównywała, bo tego się nie da porównać ;)

      Aa z antybiotykiem jak najbardziej dobra metoda, to też holenderska metoda, ale miło jestem zaskoczona, że i w Polsce coraz częściej praktykowana. W Holandii poza tym nie przepisuje też syropów na kaszle np., ogólnie ilość leków ograniczona jest do minimum. W Polsce bardzo szybko dzieciom daje się sterydy na katar itd. Pozdrawiam

      Usuń
  10. Samochody parkujące na chodnikach!!!! A myślałam, że tylko Bawaria automobilem stoi. Knuję kupno naklejek "Scheiße geparkt!" i oplakatowaniu nimi całej ulicy....bo tu nikt nawet tych 50 przepisowych centymetrów nie zostawia. Imaginuję sobie spacery z rocznym Potomkiem.....środkiem ulicy....z gulą w gardle. Sacreble!

    Znajomy Teuton pytał mnie tydzień temu, czy wróciłabym do Polski. A ja mu na to, że nie myślę o tym. To byłoby jak przeprowadzka do nowego kraju, którego tak naprawdę nie znam. Tym mocniej do Ciebie zaglądam, bo ciekawość porównań mnie zżera. Pisz o wszystkim!

    Tymczasem obtulam! Człowieku ze słońca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to mnie zaskoczyłaś! Bebe, nie wiedziałam że Niemcy też oporni w tym temacie. My w PL zamieniliśmy się w wojujących aktywistów, S. wisi na telefonie z dzielnicowym i spółdzielnią mieszkaniową. Jesteśmy 'Ci upierdliwi'. Dzielnicowy kazał zdjęcia robić i wysyłać na policję, mandat gwarantowany. Ja z tych ugodowych, więc najpierw drukuję karteczki z przypominajką do czego chodnik ;) Ale jak nie zadziała... Żeby było jeszcze ciekawiej autka parkują też na kawałku 'łąki', rozjechały krawężnik i trawę i sobie parkują. Czyli gdy deszcz napada, to niedość, że chodnikiem nie przejdziesz, to na ulicy tony błota rozjechane z tej 'łąki'. Ręce opadają.
      No i dobrze, że o tym nie myślisz, to duża ulga.. A o wszystkim to lepiej nie pisać. JUż i tak tu monotematycznie i depresyjnie ;) Ściskam Ciebie i planetę ;)

      Usuń
    2. Chyba zacznę chodzić na spacery z aparatem....
      Na ulicy zrobili mi chodnik. Ucieszyłam się bardzo, bo dotąd chodziło się tylko szosą. Ale co z tego, skoro teraz parkują na nim samochody. Całościowo. I nadal chodzę ulicą. Aż się noszę z myślą listu do tuetońskiego burmistrza z zapytaniem czemu lub komu ten chodnik ma służyć....ech....

      Teutoni bawarscy samochód wielbią!

      p.s. Lubię jak piszesz. Opatulić się można, ogrzać, odetchnąć :)

      Usuń
  11. Jam ciekawa.
    Nic więcej, poprzedniczki wyczerpały temat.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jestem ciekawa i stęskniona za Wami.....:) Może jakiś wpis książkowy??:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Po pierwszym powrocie do Pl, leczyłam "depresję" 1,5 roku. Myślałam, że drugi powrót, na który przygotuję się psychicznie o wiele szybciej, będzie lżejszy. Jestem w Pl dopiero 4 m-ce i coraz bardziej tęsknię za Fr, coraz częściej sobie popłakuję...
    Mam nadzieję, że się wreszcie spotkamy. W przyszłym tygodniu zrobię sobie jakiś plan i skontaktuję się z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie zapomniałam o Twoim meilu, prawie! Bo ciągle myślę, że koniecznie musimy się spotkać. Powinno się jakoś udać. To sobie posmędzimy!

      Usuń
  14. my też za Paryżem tęsknimy, ale życie toczy się dalej i z każdego dnia wynosimy pozytywnego tyle ile się da :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z wielką przyjemnością poczytam...i od dziś przestaję narzekać na rodzimych pediatrów ;)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za każde słowo!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...