Najpierw kawa z rana.
Pokroiłam jabłka na drogę i spakowałam skarpetki na wszelki wypadek, gdyby jakieś lodowisko może.
S. odśnieżył auto.
Jaga wzięła zająca i powoli wyturlałyśmy się z ciepłego domu.
Wtedy ten Jej zachwyt i taki śnieg pierwszy...
g.
Radość dziecka-coś pięknego! <3
OdpowiedzUsuńA ja cieszę się jak dziecko jak uda mi się taką radość 'złapać' ;)
UsuńJak Wiewiór, co po raz pierwszy doznał śniegu w wieku lat 30 :D
OdpowiedzUsuńNiektórym TO nigdy nie mija!!
UsuńMy w ttm roku jeszcze sniegu nie dotknelismy;(
OdpowiedzUsuńI u nas to był jeden, jedyny... czy jeszcze są szanse?
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń