Ja przynajmniej nie umiem!
Noo chyba, że takie małe, malutkie szczęście...
.... luksus, rozpusta wcześniejszego wyjścia z pracy!
Prawie, że cichaczem... prawie na paluszkach!
A wszystko przez te jasełka, przez te skrzydła anielskie!;))
Dzień trzeci wyzwania: SZCZĘŚCIE
Ściskam! g.
PS. Żeby zbyt pięknie nie było to dostałam mandat za przejechanie rowerem na uliczce, gdzie rowerem nie można...aaach no! I jeszcze ta rozmowa z naszych doktorem, który na większość dolegliwości radzi medytacje, nalepiej dwa razy dziennie... Ja oszaleje w tym kraju!
szczęście :) coś cudownego, życzę Ci aby było z Tobą każdego dnia, a mandatem się nie przejmuj. Wiadomo szkoda, ale to tylko pieniądze, rzecz nabyta.
OdpowiedzUsuńWidać doktor jest świętobliwy inaczej :)
OdpowiedzUsuńW PL upiekłoby Ci się bez mandatu, bo i takowych zakazów nie ma.
Pokażesz jasełka?
No jak nie ma? Przecież rower możesz jeździć po ścieżce rowerowej lub ulicy. Jest zakaz jeżdżenia po chodnikach (wyjątki - jazda z małym dzieckiem - z tym, że dziecko na swoim rowerku). Chyb że zmieniły się przepisy...
Usuńhaha co za doktor:)))
OdpowiedzUsuńa mandat dość oryginalny:)
Tak, jedno z największych szczęść - wyjść wcześniej z pracy ;)
OdpowiedzUsuńW Polsce zaś zamiast medytacji proponują Ci na wszystko antybiotyk ;)
ha! to ja muszę spróbować dzisiaj tej medytacji, bo mi łeb pęka :)
OdpowiedzUsuńa interpretacja jak najbardziej udana! dać nogę z pracy to super sprawa :)
hehe czasem medytacja lepsza niż nietrafiony lek ;)
OdpowiedzUsuńNiezły doktor ;)
OdpowiedzUsuńDałaś czadu z tym mandatem :) Uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńGdy wychodzę wcześniej z pracy (też czasem się zdarza) czuję się jakby wakacje się zaczynały. Uwielbiam to :)
Lubię takie małe szczęścia :)
OdpowiedzUsuńMandat na rowerze, hihi :)
za to nasza lekarka w ośrodku na wszystkie dolegliwości zawsze odpowiadała "To nic, moje dzieci też to przechodziły". Moja mama mówi, że z czym do niej z Nami (mną i moim bratem) nie poszła - wiecznie to samo :)
OdpowiedzUsuń