A ja sobie wymyśliłam, że bedzie świetna na malunki i rysunki Jagody. Zamiast zbierać arcydzieła po kątach, bedę miała taki mały art journal córki. Wszystko w jednym miejscu!
Postanowiłyśmy, że będziemy razem w nim czarować no i powstała książka Jagody i mamy :)
Jak zdjęłam okładkę to okazało się, że w środku są jeszcze kalkomanie z alfabetem, ha można będzie użyć do jakiś scrapbooków :))
Noo, udane łowy!
Pozdrawiam! g.
Tez bym miala zdziwiona mine, ze ktos kupuje pusta ksiazke... az mi troche teskno za klimatem Mama Mini - zwlaszcza za torebkami za 2 euracze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ciocia M.
no torebki za 2 euro... ale pociesze Cię, ostatnio nic ciekawego w torebkach :)
UsuńNo to pocieszylas mnie troche :)
UsuńFajny zakup! Ja mam cale kosze wiklinowe Jagody rysunków...
OdpowiedzUsuńOj domyślam się, mi się już trochę nazbierało, a to dopiero 2 lata ;)
UsuńPomysł doskonały i wcale mnie nie dziwi. Muszę się trochę ogarnąć i pójść w Twoje ślady, bo zaniedbuję pamiątki z dzieciństwa
OdpowiedzUsuńTaak! Trzeba troche zbierac i chomikowac co nieco ;)
UsuńŚwietne! Muszę coś takiego dla Matyldy wykombinować
OdpowiedzUsuńW sumie duży zeszyt A4 też by spełnił podobną rolę, tak myślę.. POzdrawiam!
UsuńFajna sprawa taka własna książka :)
OdpowiedzUsuńNoo, i już ją uzupełniamy powoli ;0
Usuń