piątek, 19 kwietnia 2013

Tośka. Kocie story.

A może nawet kocie love story?
Siedzimy z S. i się śmiejemy.
-Myślisz, że ona to zrobiła specjalnie?
-Że jak? Co? W poszukiwaniu nowego, lepszego życia??
-No nie, proszę... Ale kto wie...

Niedziela, Wielkanoc 2013.
Późnym wieczorem, dzwonek do drzwi. W drzwich Sąsiadka. Otwiera S., ja zostaję na kanapie i przez ścianę przysłuchuje się rozmowie.
-Zgubiliście kota??- pyta Sąsiadka.
-Tak! Szukamy jej cały dzień. Na noc skubana nie wróciła...
-Ja wiem! Wiem gdzie jest Wasz kot.
-Jak to? Gdzie!??
-Jest w Londynie.
-??????yyy?
-No w Londynie! Sąsiadka z góry dzwoniła. Mówi, że mają Tośkę!







I tak oto dowiedzieliśmy się, że nawet dla kota chcieć to móc, lub cokolwiek. Tośka spędziła tegoroczną Wielkanoc w Anglii, pierwszy raz bez nas i zdala od domu. Sąsiadka z góry jechała z synem na święta do Londynu. Pakowali auto, kot nasz autka uwielbia, kartony tym bardziej... Zorientowali się dopiero na miejscu. Co było między otwarym bagażnikiem, a szarym Londynem wie tylko Tośka. Ale jakoś nie chce opowiadać.
Szczęście w nieszczęściu, że syn sąsiadki chwilowo w Londynie stacjonuje, bo na stałe zamieszkuje Australię.

- O ja, S. a gdyby oni do tej Australii jechali, to już wogóle masakra by była!- zagaduję.
- Eee, do Australii nie dałaby rady dojechać, za daleko, jakiś prom czy samolot. Znaleźliby ją. Niemożliwe!
- A pomyślałbyś kiedyś, że do Londynu da radę?
- No nie.
A no właśnie...






Szczęście w nieszczęściu, nasi przyjaciele rodzinę w Anglii odwiedzali, co za szczęście! Raz na dwa lata tam jeżdzą. Czyż to nie jest magiczny zbieg okoliczności? Przemycili nam kotka bez paszportu, podejmując decyzję życia i śmierci, gdzie bezpieczniej ukryć zgubę, w bagażniku czy w środku samochodu... I historia kociej podróży szczęśliwie się zakończyła.

M&M dzięki raz jeszcze!
g.




30 komentarzy:

  1. O rany! Ale historia...! Kot podróżnik ;-) Rozumiem, że dotarła już do domu cała i zdrowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak.. udało się. Cała i zdrowa. NIeźle kot potrafi, co? ;))

      Usuń
  2. ale historia! Lassie w odmianie kociej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem jak o tym myślę, to wydaje mi się, że to nie mogło zdażyć się naprawdę ;)) a jednak..

      Usuń
  3. świetna historia i jeszcze ten zbieg okolicznoścZi ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiadomo co bardziej niewiarygodne, podróż kocia, czy to, że akurat w tym czasie ;))

      Usuń
  4. O kurcze ale historia...ale macie kota..nono...i golaska macie fajnego:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jak widać, kot zadziwić potrafi! ;) Kocio-golasek Jagody ;)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. No niewiarygodna ;) Koleżanka z pracy jak opowiedziała swojemu mężowi, to myślał, że sobie z niego żarty robi. No nie mógł biedaczyna uwierzyć ;) I się nie dziwie :)

      Usuń
  6. Uuuuu ale historia, dobrze, że wszystko się dobrze skończyło i można się już z tego śmiać bo wyobrażam sobie, że zanim się sprawa wyjaśniła to było mało wesoło ;/ Swoją drogą kociak chociaż miał ciekawą podróż "za jedno miauuu" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmialiśmy się jak padło hasło 'Londyn'! Choć nie tak łatwo było ją sprowadzić.. No i wogóle cud, że tak to się potoczyło. No podróż życia!! ;)

      Usuń
  7. Spryciula z tej waszej kotki;)
    I te wszystkie zbiegi okoliczności-normalnie jak w filmie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałabym poinformować Cię o przyznanej przeze mnie nominacji dla Twojego Bloga do nagrody LIEBSTER AWARD!
    Zapraszam po szczegóły: http://islandofflove.blogspot.com/

    Pozdrawiam!

    Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. a myśleliście żeby ten scenariusz do Hollywoodu sprzedać?:D Tośka byłaby sławna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze można by zarobić!... Już to widzę, kot zwiedzający Londyn... tu Tamiza, tam Pałac Buckingham, lekko zestresowany, ale ciekawy nowych widoków ;))) Phii, no weź! ;)

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. no, jest na ustach naszych wszystkich sąsiadów, to fakt! ;)

      Usuń
  11. Cholera.. nasza Fifi to taka podróżniczka, że jak na noc przez przypadek zamknęliśmy ją na dworze - przekimała się przerażona pod deskami za płotem. =D. Londyn więc jej nie grozi.

    Dotąd po cichu Cię podglądałam. Ale Tosia !? Musiałam się ujawnić. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hii, a wiesz Tośka to też za daleko od domu nie łazi. Ale ogólnie lubi pół-podwórkowe życie ;)) Co do Londynu, nigdy nie mów hop, Tośki też bym nie posądzała ;))
      PS. No miło, że się ujawniłaś ;)) Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
    2. Niech ta moja Fifi lepiej na holenderskim podwórku jednak zostanie. =)

      Usuń
    3. No gdzieś mi śmigło, że Ty też holenderska mama ;)) Fajnie!

      Usuń
  12. Kompozycja w skrzyni piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  13. :) czytałam trzy razy,bo już pózno bardzo i aż uwierzyć nie mogłam:)
    za pierwszym razem myślałam że piszesz tak dla żartu:)!
    a tu proszę prawdziwa kotka nicpotka!!!!

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za każde słowo!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...