Pewnego dnia mała sowa śpiąc, spada z drzewa. Bach, bach, bach! Sama w wielkim lesie rozpoczyna poszukiwania zgubionej mamy, a do pomocy ochoczo zgłasza się różowa wiewiórka... I tak zaczyna się przygoda.
O sowiej mamie niewiele wiemy. Jest duża, ma wielkie oczy i szpiczaste uszka. Ale w lesie tyle zwierząt! Wszystkie trochę jakby podobne, tak łatwo się pomylić. No gdzie jest mama? Czy to jest mama?
A może to jest mama?
Przecież ma taaakie wielkie oczy... to musi być mama!
Oczywiście historia kończy się szczęśliwie. Mama zostaje znaleziona, mała sówka utulona i wszystko jest pięknie, do czasu... ;)
"Mama kwijt" (Zaginięcie Mamy, a w oryginale "A bit lost") to książeczka dla najmłodszych, która w 2012 roku zdobyła w Holandii tytul najlepszej książki obrazkowej.
Urocza, prosta i zabawna historyjka, którą dzieci uwielbiają. Książeczka wyróżnia się nietypowymi ilustracjami, które przypominają trochę papierowe, etniczne wycinanki. Na każdej stronie w gęstym tle szczegółów ukrywają się postacie i drobiazgi. Dzięki temu historia toczy się też na drugim planie i można prześledzić równoległe poszukiwania córeczki przez mamę sowę (świetny pomysł!). Całość piękna kolorystycznie, elegancka i przejrzysta.
Autor Chris Haughton, to młody irlandzki projektant i ilustrator, który historią o małej sówce zadebiutował w świecie książki dziecięcej. Odrazu zgarnął 9 nagród w 7 krajach, a opowieść do tej pory przetłumaczono już na 19 jezyków i zagadką jest, czemu nie widać jej na pólkach polskich księgarni?
Pozatym sam autor to przemiły człowiek. Bardzo ciepło odpisał na parę meili od jakiejś nawiedzonej matki nieholenderskiej trzylatki ;)) Kilka lat spędził podróżując po świecie, bliska jest mu idea Fair Trade (Sprawiedliwego Handlu), a rozgłos zyskał projektując dla angielskiej marki odzieżowej People Tree. Na swojej stronie nie tylko opisuje, ale i pokazuje swoją pracę. Często w dość nietypowych warunkach ;)
Można tam też znaleść mnóstwo ciekawych informacji, na przykład szczegółowy opis jak przebiegał proces twórczy i jak po kolei zmieniała się koncepcja ilustracji do "Mama kwijt", począwszy od pierwszego wzoru ptaków, a ostatecznie na sowach kończąc. Fajnie się to czyta. Zapraszam tu.
W Polsce "Mama kwijt" dostępna jest w wersji anglojęzycznej i można ją zakupić tu i tu (zauważcie, że jest w różnych rozmiarach). Do naszej wersji holenderskiej dołączona jest jeszcze płytka z kilkuminutową animacją dla dzieci. Ogólnie rzecz biorąc "Mama kwijt" jest świetna i bardzo polecam, gdybyście kiedyś obok niej przechodzili ;)
Z wiosennymi (a tak!) pozdrowieniami!
g.
podoba mi się :) kolory! grafika! a najbardziej holenderskie "boink, boink"!:D
OdpowiedzUsuńboink, boink no bam, bam ;)
Usuńboink, boink i mnie rozwaliło :D bardziej śmiechowe, niż nasze bach :D
Usuńznamy i również uwielbiamy :)
OdpowiedzUsuńoo super!
Usuńnie przejdziemy obojętnie, o nie!
OdpowiedzUsuńnie przechodzcie, urocza książeczka ;)
UsuńBardzo fajna książka! No i jak zwykle przecudne obrazki!! :)
OdpowiedzUsuńdzięki Noelko!;)
UsuńWyobraz sobie wczoraj ja przegladalam na amazonie i zastanawialam sie czy jej Mikusiowi nie kupic :)
OdpowiedzUsuńTym razem padlo jednak na Iggy Peck Architect, takze ta sowka bedzie nastepnym razem :)
Sciskamy!
haa, super.. A tego co wybrałaś nie znam. Muszę zerknąć więc koniecznie ;) Pozdrawiam!
UsuńSuper ilustracje i autor wydaje się też być ekstra człowiekiem :)
OdpowiedzUsuńteż tak myślę ;)
UsuńGdybym miała bobasa to bym na pewno się zaopatrzyła ;D
OdpowiedzUsuń;) A może być też na prezent ;)
UsuńPOdczytuję was od jakiegos czasu jesli monza to zadam Ci pytanie zupełnie odbiegające od teamtu:)
OdpowiedzUsuńZobaczyłam na zdjęciu wózek i jakoś mi to dodało odwagi
Chodzi mi o to czy w Holandi trzylatki jeżdżą jeszcze w wózkach czy jest to tak jak u nas uważanae za przesadzone?
Pytam bo mam metlik w głowie, musze córkę odprowadzac rano kawałek drogi do przedszkola i sie zastanawiam czy nie kupić jej wózka na co rodzina sie w głwoe puka bo ona już za duża, a ciekawa jestem jak to jest u innych:)
I jesli mozna jaki wózek jest na zdjeciu? Ten z kolorowa budka
Pozdrawiam ślicznie
Kasia
Hej Kasiu! Ale mnie zaskoczyłaś ;)) Ha, nigdy się nad tym nie zastanawiałam... My głównie jeździmy na rowerze, ale w weekendy wózek jest w użytku (a zdjecie z zeszłej zimy :). Jak masz daleko do przedszkola, to mysle ze nie ma sie nad czym zastanawiac... chyba ze lubisz rowery to polecam wożenie na krzesełku, dzieci to uwielbiają ;) A wózek firmy Nurse, model Urban (http://www.mulan.pl/urban-nurse-wozek-spacerowy.html) Pozdrawiam!
Usuńzakochałam się....a wydatków tyle...:P
OdpowiedzUsuńno właśnie.. ;)
UsuńBardzo fajna książeczka :) Tylko skąd tą kasę brać na te wszystkie fajne książeczki hi hi :)
OdpowiedzUsuń