Trasa od Świdnicy, poprzez Wrocław do Częstochowy, przez Wrocław i znowu do Świdnicy. A po drodze ślub M. i M...
Miał być jeszcze Karpacz, ale musiał wypaść z trasy, z przyczyn od nas nie zależnych...
Strasznie gór żałujemy! No ale cóż, następnym razem...
A narazie odpoczywamy, odwiedzamy, no i place zabaw zwiedzamy!!
Na zdjęciach jeden taki dzień wakacyjny z ciocią Kasią...
Najpierw były odwiedziny w przedszkolu baby Oli (aa, ta drewniana kuchnia, Jagusia mogłaby tam pół dnia spędzić), potem huśtawka i fontanna dla ochłody.
No i lody też były!! Prawdziwe, zimne, śmietankowo-truskawkowe :)
Ze starej świdnickiej lodziarni, gdzie sprzedaje pan Kapitan ;)
To był naprawdę gorący dzień!
Ściskam wakacyjnie ;) g.
To ja w imieniu mieszkanki Karkonoszy serdecznie zapraszam do Karpacza, w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńO tak, na pewno jeszcze nieraz! Karpacz to jedno z 'naszych' miejsc. Dzieki Anuszko!
Usuń